Policjanci z drogówki nie pozwolili na odjazd autokaru, który miał wieźć dzieci nad morze. Stan techniczny pojazdu potocznie można określić jako "opłakany". Organizator nie zgłosił autokaru do kontroli przed podróżą, a o jego wyjeździe mundurowi dowiedzieli się przypadkiem.
- Autobus miał uszkodzoną przednią szybę, niesprawną instalację elektryczną, liczne wycieki oleju silnikowego, płynu chłodniczego, czy nawet paliwa, które wyciekało z filtra wprost na kostkę wiązki elektrycznej. W autokarze była tylko 1 gaśnica, a przewód łączący zbiornik wyrównawczy płynu chłodniczego z chłodnicą, połączony był za pomocą obudowy długopisu - wymienia oficer prasowy monieckiej jednostki.
Autokarem miało jechać 30. dzieci z lokalnego klubu sportowego na obóz do Władysławowa. Pojazd mający ruszyć w kilkusetkilometrową podróż na szczęście został zatrzymany. Ostatecznie przewoźnik podstawił drugi.
poniedziałek, 6 maja 2024
niedziela, 5 maja 2024
Polska myśl techniczna ma się dobrze. Najwazniejsze, że działa a bezpieczeństwo na drugim planie. JAKOSC powinna być, a w tym przypadku pozostalo stwierdzenie "jakoś to będzie" MASAKRA
Autobusy zbierające dzieci z pobliskich wsi są w podobnym stanie, ledwo się suną po drodzę a w środku brud i pełno śmieci!
Jakoś się wyląduje - to taki nasz standard.
Nie ma nic tak permanentnego jak tymczasowe rozwiązanie problemu
© Copyright 2024, Wszelkie prawa zastrzezone