Wiadomości

  • 2 komentarzy
  • 19940 wyświetleń

Odpust w Dolistowie

DOLISTOWO NAD BIEBRZĄ Z KAPLICZKĄ P.W. W NMP NA „BOCIANKU”.
 
D O L I S T O W O

 
      Królewska wieś Dolistowo jest najstarszą osadą nad rzeką Biebrzą. Wcześniej, od roku 1358 nazywano ją "Targowisko". Leży wśród mokradeł, torfowisk i zarośli nad znaną rzeką, od której późniejszą nazwę otrzymał Biebrzański Park Narodowy. Są tu dogodne szlaki piesze, rowerowe i kajakowe. W okresie PRL we wsi była siedziba Gminy i Poczty. Dziś w czystej, dużej i długiej nadbiebrzańskiej ulicówce z bocznymi rozgałęzieniami, należącej do gminy Jaświły pow. Mońki, są trzy sklepy spożywcze, bar, młyn, zabytkowy kościół, ośrodek zdrowia, apteka i boisko piłkarskie. Na bazie kultury polskiej rejon utrzymuje mieszankę innych kultur: litewskiej, rosyjskiej, tatarskiej, żydowskiej, co dla turysty jest nie tyle zaskakującym, co ciekawym elementem poznawczym.
    Dolistowo posiada kościół p. w. św. Wawrzyńca, zbudowany w latach 1789 – 91 z kamienia polnego. Jego fundatorami byli: hetmanowa Izabella Branicka i proboszcz ks. Krzysztof Kapica.  Konsekracja kościoła odbyła się 23.10.1791 r. W pobliżu ulicy przed kościołem na podstawie kwadratu stoi dzwonnica zbudowana w 1803 roku również z kamieni. W latach 70. XX w. w obiektach sakralnych przeprowadzono generalny remont wnętrz. Po renowacji zespołu razem z plebanią, budynki są w dobrym stanie.
      Na placu przykościelnym w Dolistowie Starym, od strony południowej, stoi krzyż z żeliwną tablicą i inskrypcją familii Milewskich z 1877 roku.
W sąsiedzkiej dolinie kościoła, wolnym nurtem i gęstymi meandrami przetacza swoje wody dzika rzeka Biebrza. Na placu od północnej strony kościoła, znajduje się płyta pamiątkowa rotmistrza 9. Pułku Strzelców Konnych im. gen. Pułaskiego, Wiktora Macieja Moczulskiego. Po południu 25.09.1939 roku podczas dowodzenia polskimi stanowiskami karabinów maszynowych i dział został śmiertelnie postrzelony w głowę, podczas zmiany miejsca dowodzenia na łąkach pod Dolistowem. Strzał padł od wojsk sowieckich nacierających od strony traktu Goniądz – Suchowola w kierunku Biebrzy.

O B J A W I E N I E
 
      W kierunku zachodnim od kościoła, na terenie Dolistowa Nowego, pod numerem 13 stoi skromny, drewniany budynek mieszkalny i zabudowa gospodarcza. W północno zachodnim rogu budynku znajduje się pokój, który należał do Salomei Chodorowskiej. Budynek jest zachowany w takim stanie, w jakim mieszkała Salomea w dniach wielkiego wydarzenia i późnej starości. Rodzina, aktualnie zamieszkująca dom i użytkująca pomieszczenia gospodarcze uważa, że objawienie MB doznane przez ich ciotkę, oprócz prześladowań doznanych od sowietów, nie wniosło nic pozytywnego w ich i Salomei życiu. Są przekonani, że w rodzinach, które doznały objawienia, nic się nie wiedzie i zdani są na łaskę losu, cierpień i chorób.
      Objawienie Matki Boskiej przy drodze do Suchowoli, wystąpiło w nocy 1884 roku. Czteroletnia  Salomea skłoniona przez rodziców do szukania cielaków wybrała się z koleżanką Franciszką Łuszcz i Marią Krysztopa na łąki poza wieś Dolistowo. Z których, jak mówi Chodorowska Teresa: „Dwie dziewczynki, Franciszka i Maria, nie widziały nic poza otuliną jasności pośród ciemnej nocy.”
    Nagle, zaniemówiły. Przez ciało, starszej z nich Salomei, przeszedł dreszcz. Była mokra. Przed nią stała na kamieniu w białym świetle postać w białej, długiej sukni i z różańcem w ręku. Salomea, rozpoznała w niej dobrze znaną z obrazków Bożą Matkę, która po chwili rzekła: ”Nie szukajcie cieląt, one są na miejscu. Idźcie do domu”.  Dziewczynki biegły do domu po mokradłach, przewracając się z doznanego wrażenia przez kępy i krzaki. Po powrocie, zastały cielęta w oborze.  
     Jeszcze dziś, w 2012 roku, najstarsi mieszkańcy opowiadają, że oglądali setki razy kamień, na którym rzekomo w tamtym czasie Salcia widziała światło, którym otoczona była postać Matki Boskiej znanej z domowych obrazków. Stopki na kamieniu były wyraźne, lecz o zróżnicowanym nacisku. Z zagłębionych, ostrych zarysów paluszków wydrapywano piasek patyczkiem – mówi Bierć Maria, której dziadek Antoni Chodorowski opowiadał szczegóły, a ona sama często odwiedzała ślady na kamieniu.   
     Salcia, mimo urody nie była zamężną, a małżeństwo ją nie interesowało. Pracowała w sklepie. Mieszkała w Dolistowie od urodzenia aż do śmierci w sędziwych latach. Salomea spoczywa na cmentarzu dolistowskim w zbiorowej mogile oznaczonej skromną tabliczką ”Grób Rodzinny Chodorowskich”.  W rodzinie Chodorowskich, która genetycznie bywa w napięciu emocjonalnym, Salomea wyróżniała się spokojem, rozwagą i ogromną życzliwością dla innych. Ostatnie miesiące cierpiała na chorobę nowotworową. Matka Pani Bierć była podczas śmierci staruszki Salomei, która wówczas wobec zebranych powiedziała: „Jeżeli będzie taka potrzeba, proszę Was bądźcie świadkami moich doznań i powtarzajcie moje słowa, że objawienie to dokonało się i był to widok zarówno postaci jak i słowo Matki Bożej”. To były ostatnie słowa Salomei Chodorowskiej tej, która obdarzona łaską, spotkała Matkę Bożą nakłaniającą ją z koleżankami do powrotu do domu. - Nie szukajcie cieląt, one są na miejscu. Idźcie do domu”.  Powiedziała i jasność z postacią zanikła.

K A P L I C Z K A  I  O D P U S T  N A  „BOCIANKU”.

      Trwałe ślady stóp odciśniętych na kamieniu, uznano za cud na „Bocianku”. Kamień ukryto, a w miejscu rzekomego objawienia postawiono drewniany krzyż. Za pewien czas na dwumetrowym, kwadratowym słupie, umocowano maleńką kapliczką. W jej pobliżu posadzono cztery wierzby, które podczas wzrostu rozchylały się pokornie na boki, aby pośród nich widoczny był kamień i maleńka kapliczka. Trzy z nich osiągnęły maksymalny wiek i spróchniałe opadły na boki odsłaniając całkowicie kapliczkę. Tu, choć Rosjanie w latach zaborów śmieli się, wierni zbierali się na modlitwy. Był to rok 1884, okres zaborów, pełnej rusyfikacji i walki ze wszystkim, co polskie, patriotyczne i katolickie.
     Po kolonizacji gruntów, rolnicy przekazali w tzw. miejscu świętym plac dla parafii, na którym w 1947 r. ze składek wiernych ks. Antoni Bachurzewski zbudował kaplicę. W jej fundamencie umieścił kamień z odciskami stóp z objawienia Matki Bożej. Bał się, że kamień ze stopkami mogą rozbić i użyć do wyłożenia drogi podczas budowanej w tym czasie szosy Goniądz – Suchowola.       
     Teren związany z objawieniem, nazywany jest „Bociankiem” ze względu na to, że dawniej było to miejsce podmokłe, porośnięte olchami i wierzbami. Brodziły tu masowo bociany, które miały gniazda na starych wierzbach, a przed odlotem do ciepłych krajów zbierały się na sejmiki.
     W setną rocznicę objawienia w1984 r. ks. Marian Malicki do kaplicy dobudował wyniosłą wiatę.   Około 1975 roku zbudowano studnię otoczoną ozdobną kopułką z kutej stali, z której woda w/g wiernych, posiada moc uzdrawiającą. Wcześniej, woda wypływała ze źródła po przeciwnej stronie drogi wis a wis kaplicy. Wierni piją wodę życia, obmywają nią oczy i inne chore miejsca.
Również w setną rocznicę objawienia, na placu z prawej strony kaplicy, umieszczono białą figurę Matki Bożej, taką, jaką widziała dziewczynka. Wszelkie prace wykonywane są z ofiar składanych przez wiernych.
     Podmokły teren podwyższono w 1993 roku przez nawiezienie 200 wywrotek ziemi. Posesję sakralną ogrodzono metalowym, kosztownym parkanem i postawiono wysoki, metalowy krzyż. Od północy, za wiatą, duża ilość miejsc siedzących, zachęca wiernych do modlitwy i kontemplacji.
     W miejscu dzisiejszej kapliczki z wiatą w/g przechodnia, nieznanego staruszka w latach zaboru, powstać ma klasztor. Jednak tę budowę poprzedzi nowe objawienie. Wiadomo jest, że już od kilku lat trwają rozmowy wśród biskupów o budowie dużego obiektu sakralnego.    
     Po II w. św. miejsce to, przybrało oficjalną nazwę Miejsca Świętego. W miejscu cudownym zawarto dwa sakramentalne związki małżeńskie tzw. śluby na „Bocianku”.  Miejsce słynie również z licznych uzdrowień, niewytłumaczalnych ani przez rozum ludzki, ani przez osiągnięcia współczesnej wiedzy medycznej.
Wierni i księża potwierdzają, że miejsce na „Bocianku” słynie z rzeczywistych uzdrowień. Uleczona została kobieta chorująca na nowotwór. Kobieta pracująca na plebani od urodzenia była ślepa na jedno oko, na drugie oślepła po zakłuciu go drutem przy nawlekaniu tytoniu. Została skierowana na operację. Przed wyjazdem do szpitala, w niewiadomy sposób dostała się do kapliczki odległej w linii prostej o 400 m, modliła się. Powróciła z odzyskanym wzrokiem - obu oczu.      
       Dziś, w Dolistowie na tzw. „Bocianku” w ciągu roku odbywają się aż cztery odpusty. Największy z nich odbywa się 15 sierpnia. Ponadto 3 maja w święto Matki Kościoła, w II dzień Zielonych Świąt i 8 września na MB Siewnej.
      Kapliczka, w miejscu uznanym za cudowne, znajduje się tuż przy drodze. Łatwo jest zatrzymać się, poddać rozważaniom, zastanowić się nad czasem przemijania, wartościami doczesnymi i poprosić Maryję o potrzebne nam łaski.
 
     W historii życia człowieka często dzieją się wydarzenia niewytłumaczalne, mrożące krew w żyłach. Ze względu na ułomność człowieka nie wszystko da się racjonalnie tłumaczyć. Nie wszystko przekreśla nauka i właściwie pojęta cywilizacja. Jednak gromadzone tu i ówdzie zjawiska, czy wydarzenia w czasie, skłaniają do refleksji. Tym bardziej, że nawet w XXI w. powodują one olbrzymie zainteresowanie i gromadzenie się wiernych przy takim sacrum.
   W dniu 15 sierpnia 2012 roku, w odpuście na dolistowskim „Bocianku” uczestniczyła bardzo duża ilość wiernych z różnych województw. Zdjęcia dokumentują ilość osób i pojazdów, które zalegały drogę główną, cztery polne dróżki, trzy łąki i ścierniska.
 
 

 ©Autor tekstu i zdjęć: Stanisław Orłowski

1. Kapliczne wieści: http://www.e-grajewo.pl/wiadomosc,Kapliczne_wieci__Dolistowo,11358.html
 2.Cud na „Bocianku”:  
      http://www.grajewiak.pl/index.php?option=com_content&task=view&id=834&Itemid=91

3.  Wyrażam zgodę na użycie moich fotografii i tekstu, jeżeli każde z nich będzie opatrzone   
     imieniem i nazwiskiem autora.

piątek, 19 kwietnia 2024

Głos na TAK - Dariusz Latarowski

piątek, 19 kwietnia 2024

Zablokowana droga S61 Guty-Szczuczyn

Komentarze (2)

Dziękuję za artykuł. Co roku spędzam w Dolistowie wakacje. Jest cudnie - polecam.

Cieszymy się, że Pan do nas zawitał. Choć o Dolistowie i cudzie na Bocianku napisano dużo, to pańskie wiadomości są tak piękne i inne, jakby nowe albo stare, ale dotychczas nie wykorzystane źródłowo. A to jest dla nas 18 latków bardzo ważne. Na pewno Pan kocha to, co robi.Mnie pytał Pan o adresy. Hej

Dodaj zdjęcie do komentarza (JPG, max 6MB):
Informacja dla komentujących
Redakcja portalu nie ponosi odpowiedzialności za treści publikowane w komentarzach. Zastrzegamy mozliwość opóźnienia publikacji komentarza lub jego całkowitego usunięcia.