Wiadomości

  • 2 komentarzy
  • 13569 wyświetleń

Długotrwały proces "łapówkowy"

24 czerwca br. przed Sądem Okręgowym w Białymstoku zakończył się proces apelacyjny prezesa spółdzielni mleczarskiej w Mońkach, oskarżonego o przyjęcie łapówek. 

To czwarty proces w sprawie, która trwa od 2010 r. Trzy wcześniejsze wyroki sądu rejonowego (pierwszy był skazujący, dwa kolejne uniewinniające) były w II instancji uchylane i sprawa wracała do ponownego rozpoznania.

Prokuratura Okręgowa w Białymstoku zarzuca prezesowi SM w Mońkach Stanisławowi J. przyjęcie w związku z pełnieniem funkcji publicznej nie mniej niż 347 tys. zł łapówek. Według śledczych prezes miał od maja 2002 r. do listopada 2004 r. dostawać 10 proc. wartości od każdej faktury wystawionej przez firmę, która wygrywała przetargi ogłaszane przez spółdzielnię na wykonywanie prac remontowych.

W tej samej sprawie został oskarżony także były inspektor nadzoru inwestorskiego w spółdzielni, któremu śledczy zarzucili, że pośredniczył  w przekazywaniu pieniędzy, za co sam też miał dostawać korzyści finansowe. Mężczyzna zmarł dwa miesiące temu, co oznacza, że postępowanie wobec niego będzie formalnie umorzone.

Obaj oskarżeni od początku nie przyznawali się - twierdzili, że przedsiębiorca ich pomawia, a zarzuty to zemsta za to, że spółdzielnia zmieniła mu kosztorysy, ograniczając wypłatę pieniędzy.

W październiku 2018 r. Sąd Rejonowy w Białymstoku obu oskarżonych  mężczyzn uniewinnił; ocenił, że są poważne wątpliwości co do wiarygodności kluczowego świadka. Uzasadniał wtedy, że przedsiębiorca  przedstawiał fakty, co do których nie było żadnych innych dowodów bezpośrednich, a opinie biegłych nie rozstrzygnęły wątpliwości.

- Trzeba mieć na względzie specyfikę wiedzy, którą świadek miał do przekazania (...) Jest to wiedza, krótko mówiąc "tajemna", trudno żeby ją rozpowszechniał chociażby w kręgu najbliższych - mówił Jarosław Wierzba z Prokuratury Okręgowej w Białymstoku. Przekonywał, że zeznania przedsiębiorcy  "znajdują oparcie" w zeznaniach m.in. jego rodziny i są wiarygodne, do tego materiał dowodowy układa się w "logiczną całość". Dlatego poparł wniosek apelacji o uchylenie uniewinnienia i kolejny zwrot sprawy do I  instancji.

- To nie są zeznania konsekwentne, spójne i logiczne. Do tego zostały zweryfikowane innymi, obiektywnymi dowodami - odpowiadał obrońca oskarżonego, który też wskazywał na opinię biegłego z zakresu kosztorysów robót budowlanych, gdzie stwierdzono, że już w momencie ich złożenia, oferty przedsiębiorcy byłyby nieopłacalne, gdyby uwzględnić w nich poziom łapówek, o których mówił.

Odnosząc się do zarzutów, gdyby przedsiębiorca płacił łapówki, nie miałby żadnego zysku z inwestycji w SM. Zdaniem prokuratora, nie zawsze przedsiębiorca zakłada  dochód. Czasami trzeba podjąć się zadania, po to by firma przetrwała na rynku i zdobyła rozgłos, czy punkty jako uczestnik przetargu, może to  procentować w przyszłości - dodał.

- Nie mogę zgodzić się z panem prokuratorem, że przedsiębiorca pracuje  nie dla zysku, tylko na przyszłe pokolenia, czy na przyszłe swoje zlecenia – dodał obrońca. Twierdził, że można  mówić o zleceniu po kosztach, ale nie z założeniem kilkuset tys. zł strat. – opisuje PAP.

Wyrok ma być ogłoszony na początku lipca.

 

Komentarze (2)

Wszystkie spółdzielnie należałoby zlikwidować.

A wystarczy odwiedzić Grajewo.... Też kilka takich procesów będzie....

Dodaj zdjęcie do komentarza (JPG, max 6MB):
Informacja dla komentujących
Redakcja portalu nie ponosi odpowiedzialności za treści publikowane w komentarzach. Zastrzegamy mozliwość opóźnienia publikacji komentarza lub jego całkowitego usunięcia.