czwartek, 28 marca 2024

Szczuczyn

  • 1 komentarzy
  • 6164 wyświetleń

Budżet Obywatelski

Prosimy o wsparcie naszego projektu do  Budżetu Obywatelskiego  w gminie Szczuczyn: UPAMIĘTNIENIE CYWILNYCH OFIAR NALOTU SOWIECKIEGO 12 stycznia 1945 r.  Byłaby to pamiątkowa tablica o treści:
PAMIĘCI CYWILNYCH OFIAR NALOTU SOWIECKIEGO 12 STYCZNIA 1945 ROKU – MIESZKAŃCY SZCZUCZYNA
na fragmencie  ulicznego bruku z wbitą w niego ukośnie bombą lotniczą…stojący na Placu Tysiąclecia.
Upamiętnijmy ofiary - głównie kobiety i dzieci, dawnych mieszkańców  Szczuczyna.

Prosimy o oddanie głosu na nasz projekt w Urzędzie Miejskim w Szczuczynie w dniach 23-26 października 2017 roku.

 

Śmierć nadeszła z nieba

Przed…
12 stycznia 1945 roku był wyjątkowo pięknym dniem – mimo 18° mrozu było słonecznie i ciepło. Śnieg skrzył się w słońcu, a dzieci bawiły się na ulicach. Jak zwykle w piątek na Rynku ustawiła się kolejka po mięso (w sklepie wydawano miesięczny przydział 100 g mięsa na osobę). Każda z oczekujących osób starała się zająć miejsce w kolejce na długo przed dostawą. Kobiety skracały sobie czas oczekiwania przekazywaniem pogłosek o rychłym końcu wojny i dzieliły się swoimi problemami rodzinnymi. Opowiadały o niesprawiedliwym sprzedawcy, który potrafił  uciąć taki kawałek mięsa, że poza kośćmi nie było nic do zjedzenia i głośno marzyły by pójść kupić prywatnie mięso sprzedawane po cichu na wyżkach przy ulicy Kościelnej 10.
Jarmark w Szczuczynie zgromadził ludzi z okolicznych wsi, na Rynku (obecnie Plac Tysiąclecia) wówczas jeszcze brukowanym z maleńkim skwerkiem po środku stało dużo sań konnych.
Bracia 12-letni Antoś i 8-letni Stasio Podsiad dostali do przejażdżki sanie z koniem od zaprzyjaźnionego gospodarza, który przyjechał po zakupy. Jeździli szybko wokół Rynku, a ich wesołe głosy i dźwięk dzwonków rozbrzmiewały na cała ulicę…
Helena Zajkowska również poszła w kolejkę po mięso. Od pół roku była wdową, a w domu należało wykarmić pięcioro dzieci. Zostawiła je w mieszkaniu, powierzając opiekę nad młodszym rodzeństwem najstarszemu Romualdowi – miała wrócić za kilka godzin…
Teodozja Chojnacka była na dyżurze w szpitalu. W domu czekały na nią jak zwykle 9-letnia córka Terenia i 59-letnia matka…
Bolesława Zyskowska miała tego dnia dużo pracy w domu. Mały Stasiek w kolebce ciągle płakał, więc obowiązek kołysania brata powierzyła 3-letniej Geni…
15-letnia Helena wybrała się właśnie do koleżanki. Planowały wspólny spacer w tak pięknym dniu; mijała właśnie okopy przeciwlotnicze na ulicy Łomżyńskiej (przy kapliczce)…
13-letni Jurek wyszedł przynieść drewna na podpałkę. Nie bardzo chciało mu się wchodzić do mrocznego spichlerza. Usłyszał jakiś dźwięk, podniósł głowę i zaczął liczyć: raz, dwa, trzy… Zniecierpliwiona siostra Anna pogroziła mu pięścią przez okno. Wskoczył do spichlerza…
Na ulice wyszła kolumna niemieckich żołnierzy – szli do żołnierskiego hotelu (Plac Tysiąclecia 11), znajdowali się właśnie przy budynku obecnego gimnazjum…
Ba Rynku było w tym czasie około stu osób: mieszkańcy Szczuczyna i okolicznych wsi, przesiedleńcy z okolic Osowca, Niemcy… Była godzina 11.00…

Nalot

Pierwsi samoloty dostrzegli pracujący w rzeźni mężczyźni. Nadlatywały nisko z kierunku Jambrzyk – 12 bombowców i 4 myśliwce, a czerwone gwiazdy na skrzydłach były widoczne z daleka. –Patrz, Ruskie  gubią jajka – wykrzyknął jeden i nie był to dowcipny okrzyk, tylko pełen grozy.
Pierwsze bomby spadły na szosie w okolicach cmentarza, dalsze trafiały na ulicy Szpitalnej, Kościelnej, Rynku, Wąsoskiej – znacząc trasę lotu gruzami i ciałami zabitych. W przybliżeniu na miasto zrzucono około 40 bomb, z których znaczna część nie eksplodowała. Rozbijały się o zamarzniętą ziemię nie wyrządzając nikomu szkody. Niestety, były tez bomby, które eksplodowały…
Na Rynku spadło około 14 bomb. Podmuch wybuchu otworzył wszystkie drzwi w domach, kurz unosił się w powietrzu, cichnący ryk samolotów mieszał się z krzykiem ludzi na ulicy.
Domów (gdzie mieści się apteka i Birawit) już nie było – pozostały tylko gruzy, bomba uderzyła w dom (obecnie Bank Spółdzielczy) grzebiąc pod gruzami mieszkańców. Następna eksplodowała o 2 m od sklepu mięsnego (Plac Tysiąclecia 25), a odłamki spowodowały masakrę oczekujących ludzi.
Od odłamków na miejscu zginęli Antoś i Staś, a oszalały koń nadal pędził wokół Rynku.
20-letnia Henryka Zyskowska została ranna w nogę – odłamki bomb  zrzuconych na Placu Tysiąclecia dotarły aż do ulicy Gumiennej. Bomba uderzyła w dom Jackowskich (Plac Tysiąclecia 13) rażąc odłamkami Niemców. Huk odlatujących samolotów sparaliżował Helenę. Stanęła i nie wiedziała: wracać do domu czy uciekać. Decyzje za nią podjął niemiecki żołnierz – wciągnął ja do okopu. W ułamek sekundy później  grzechotały odłamki bomby eksplodującej przy ulicy szpitalnej, tej samej bomby, która urwała nogę Reni Miklaszewskiej. Za chwile następna eksplozja – trochę dalej. Helena żyła i zawdzięczała swe życie znienawidzonemu wrogowi…
Bomba na ulicy Wąsoskiej zabiła dwie osoby, najokropniej wyglądały zwłoki Józefa Kochanowskiego z wnętrznościami na przewodach elektrycznych i drzewach.
-O Jezu! – zdążyła pomyśleć Bolesława Zyskowska gdy usłyszała huk pobliskiej eksplozji i – to koniec… - gdy bomba upadła u niej na podwórku (Kościelna 7).

Po…

  W kilka sekund po tragedii Rynek był usiany zabitymi i rannymi. Jedna z osób określa to obrazowo: - Ludzie leżeli na Rynku, a ja nie mogłam tego pojąć, ogrom tragedii sprawił, że widziałam coś zupełnie innego, odpychałam sprzed oczu okropny obraz. Zwykle po dniu targowym sprzątający plac Duzik zamiatał pozostawione siano w dużą ilość gromadek i później je zbierał. Teraz też widziałam gromadki siana, które poruszały się i jęczały…
    Z hotelu wybiegli Niemcy z noszami, zaczęli rannych nosić do szpitala bez względu na narodowość. Swoich zabitych uprzątnęli błyskawicznie. Zbiegli się ludzie, zabierali najbliższych, a krwawe smugi znaczyły drogę na bruku Rynku.
   Na środku placu siedziała kobieta, była w stanie agonii – kiwała się do przodu i do tyłu, trzymała w dłoni kurczowo zaciśnięty kosz z zakupami. Podszedł Antoni  zwany Słoniem i wyrwał jej z ręki kosz – był zadowolony, łatwo poszło…
Ze spichlerza wyszedł Jurek, obejrzał pocięte odłamkami drzwi i wzdrygnął się, gdy zobaczył siną uciętą dłoń nieopodal – siła wybuchu  przerzuciła ją przez piętrowy dom.
Na progu sieni Rynku 18 siedziała kobieta(pochodząca z przesiedleńców) trzymająca się za nogę. Uciekała do sieni a lecący odłamek uciął jej pietę (zmarła po kilku dniach na zakażenie).
Helena Zajkowska leżała wśród zabitych przy sklepie – miała pocięty odłamkami brzuch. Zabrano ją do szpitala, a dziećmi zaopiekowała się p. Bednarowicz a następnie ciotka Kaczyńska.
Ilu Niemców zginęło przy obecnym gimnazjum – nie wiadomo. Prawdopodobnie zginęło 11 ćwiczących musztrę na placu za kościołem.
Pani Teodozja po powrocie z dyżuru w szpitalu zastała na miejscu domu gruzy, a pod nimi pogrzebane matkę i córkę.
Na Gumiennej przy domu nr 2 leżał zabity mężczyzna z Białaszewa a obok stał koń…Kilka kroków dalej siedziała martwa kobieta z koszem pełnym zakupów.
Bomba wpadła przez komin domu Chrostowskich przy ul.Gumiennej 14.Odłamek zranił nogę Jadzi Szczemirskiej. Szczęście, że poprzedniego dnia przeniesiono stad skład amunicji. Strach pomyśleć, co stałoby się , gdyby…
Do mieszkania księdza Załuski przez sufit wpadła bomba, trafiła w łóżko i nie eksplodowała. W budynkach przykościelnych mieścił się sztab niemiecki.
Bolesława Zyskowska z ulga stwierdziła, że żyje, była przy niej Genia, która zostawiła brata i uciekła do sieni. Zabitych było dużo: teść Adam Zyskowski, felczer Józef Zajkowski, obie Chełmińskie i obie Kruczewskie, cichy i dobry sąsiad- kawaler Stanisław Maciejko (pochodzący ze Sławna), zginął Żyd Słucki i zamieszkujący na kwaterze oficer niemiecki. Na ulicy leżał martwy 8-letni syn Kwiatkowskiego. Z pokoju w którym leżał Stasiek została tylko jedna ściana. Po około czterech godzinach gdy przygotowywano martwych do pochowania zdecydowała iż pochowa syna z teściem. Jakież było zaskoczenie i radość gdy wydobyto go spod gruzów żywego.

Panika

 Panika wybuchała wśród ludzi gdy ktoś puścił pogłoskę o zrzuconych rzekomo ulotkach, które zapowiadały bombardowanie miasta o godzinie 12.00, że „nie zostanie kamień na kamieniu”. Ludzie chwytali kosztowności, jedzenie, dokumenty, niektórzy kalosze i pierzyny i uciekali w kierunku Pawełek.
Jeden Jan Marczykowski nie stracił zimnej krwi. Powiedział do żony:- Zosiu, nie uciekajmy, to bez sensu – i by ją uspokoić: - Nie bój się, to są szklane bomby, widziałaś jak rozbijały się o kamienie. Janowi Marczykowskiemu wielu ludzi (nawet nie wiedząc o tym) zawdzięcza mienie. Skutecznie pohamował Heńka „Kota” od włamywania się do opuszczonych mieszkań…

Nazajutrz

   Zmarła w szpitalu Helena Zajkowska. Pochowano ją (w najlepszej granatowej sukience w białe groszki) pospiesznie i cicho, tak jak wszystkich. W kostnicy nie było  miejsca i zmarłych niesiono „na skróty” (przez obecny plac Birawitu) na cmentarz.
Tego dnia zmarło wielu ludzi; przyczyną był duży upływ krwi, szok, zakażenie. Umierali przez następne dni.
W Okrasinie odbył się pogrzeb dwojga ludzi, mieli urwane nogi, pojechali do Szczuczyna na jarmark.
Znaleziono martwego mężczyznę w drewnianej ubikacji podwórka Bercia (Plac Tysiąclecia 4). Schronił się przed nalotem, niestety, odłamki z łatwością przeszły przez deski.
Z gruzów przy Rynku (Plac Tysiąclecia 19 i 20) ludzie wybierali belki, krokwie, resztki mebli – wszystko co nadawało się do palenia w piecach. Życie toczyło się nadal…
Zastanawia mnie trafność rozeznania terenu przez Rosjan: przecież bombardowano sztab, skład amunicji, radiostacje, hotel. Czy w mieście mieli Rosjanie szpiegów? Czy też mieli wśród Niemców? Bo skoro nie, to dlaczego  dzień przed nalotem przeniesiono skład amunicji? czy był to przypadek, że zbombardowano miasto w piątek  gdy odbywał się jarmark? czy tez była to celowa akcja skierowana przeciwko cywilnej ludności? Dlaczego wysłano aż tyle samolotów? Czy Szczuczyn był głównym celem nalotu, czy potraktowano miasto bombami „przy okazji”? Kto jest odpowiedzialny za masakrę, która była zbędna na kilka dni przed wyzwoleniem miasta?
Są to pytania na które nie spodziewam się uzyskać odpowiedzi. Być może w dawnych archiwach wojskowych jest odpowiedź na  pytanie o przyczynę tragedii miasta. A może był to kaprys jakiegoś dowódcy i nie został nawet odnotowany w dokumentach? Czas zaciera ślady. Wypadają z pamięci nazwiska przyjaciół, znajomych…Starałam się odtworzyć listę zamordowanych.
W dokumentach Urzędu Miejskiego są zanotowane opisowe akty zgonu zaczynające się od słów” „W dniu 12 stycznia 1945 r. zmarł/a/ o godzinie dwunastej w południe”… Stamtąd pochodzi lista drukowana poniżej. Jest to lista niepełna, nie uwzględnia osób zmarłych w dniach następnych i osób pogrzebanych w innych parafiach. Nie znam dokładnej liczby zamordowanych. Zwracam się z apelem do wszystkich osób, które wiedzą więcej: opowiedzcie, wspomnijcie tych, których nikt nie pamięta…
1.Aniela Chełmińska, lat 34, Szczuczyn
2.Zofia Chełmińska, lat 15, Szczuczyn
3.Teresa Chojnacka, lat 8, Szczuczyn
4.Tadeusz Jurzak, lat 13, Grajewo
5.Alina Kiełczewska, lat 6, Wykowo parafia Lachowo
6.Józef Kochanowski, lat 33, Szczuczyn
7.Alina Kruczewska, lat 2, Szczuczyn
8.Maria Kruczewska, lat 26, Szczuczyn
9.Edward Józef Kwiatkowski, lat 8, Szczuczyn
10.Stanisław Maciejko, lat 32, Szczuczyn
11.Anna Metelska, lat 34, Szczuczyn
12.Genowefa Metelska, lat 12, Szczuczyn
13.Bolesława Olechowska, lat 40, Białaszewo
14.Józef Olichwier, lat 31, Szczuczyn
15.Anna Perzanowska, lat 12, Białaszewo
16.Anna Perzanowska, lat 36, Białaszewo
17.Władysława Piotrowska, lat 59, Szczuczyn
18.Antoni Podsiad, lat 12, Szczuczyn
19.Stanisłąw Podsiad, lat 8, Szczuczyn
20.Anna Polakowska, lat 4, Szczuczyn
21.Helena Przestrzelska, lat 55, Radziłów
22.Krystyna Sobolewska, lat 2, Szczuczyn
23.Józefa Stempińska, lat 32, Białaszewo
24.Piotr Trzaska, lat 49
25.Zofia Wróblewska, lat 9, Szczuczyn
26.Jan Wyłuda, lat 11, Szczuczyn
27.Helena Zajkowska, lat 30, Szczuczyn
28.Józef Zajkowski, lat 36, Szczuczyn
29.Stanisława Zawacha, lat 40, Wiązownica parafia Słucz
30.Adam Zyskowski, lat 88, Szczuczyn

Dzisiaj
Henryka Zyskowska (Downar) skutki zranienia odczuwała przez całe życie. Jadwiga  Szczemirska  (Wierzchoś) odczuwa je nadal…
Na szczuczyńskim cmentarzu znajduje się zbiorowa mogiła około 40 osób – ofiar nalotu. Wiele osób pochowanych jest w rodzinnych grobach.
 

Barbara Paszkowska

                                                                                        

 

Komentarze (1)

Nie mogę głosować na Budżet Obywatelski w gminie Szczuczyn,ale jestem szczuczyniakiem.Gratuluję Barbarze pomysłu i pięknego przedstawienia faktu historycznego.Słyszałem w dzieciństwie od starszych ludzi o tym wydarzeniu i na tym koniec. Nie myślałem i nie wiedziałem jakie straty ponieśli mieszkańcy naszego miasta,a nawet przypadkowi mieszkancy okolic,ruiny zniszczonych budynów pamiętam.Trudno dzisiaj oceniać tych którzy dokonywali nalotu,czy mieli złe dane rozpoznawcze,nie było komu wskazywać cele,a to świadczy o tym że nie mieli współpracowników w Szczuczynie.Jak się bombarduje to nie rzuca się czekolad przyjaciołom,a wrogom bomby.Fakt bombardowania powinien znać każdy ze Szczuczyna,a cześć i pamięć tym ofiarom oddać można przez proponowaną tablicę.Kto spojrzy na to miejsce będzie chciał wiedzieć więcej o tym fakcie i w tym sposobem pamięć o nich będzie żywa.Być może po Twoim Barbaro apelu odezwą się ofiary tego bombardowania,lub ich rodziny i bardziej przybliżą nam to wydarzenie. Wypowiedzi mojej proszę nie traktować jako agitacji za tym pomysłem,nie znam innych propozycji i nie mogę wypowiadać się,co najbardziej potrzebne jest mieszkańcom Szczuczyna Tadeusz Karaś

Dodaj zdjęcie do komentarza (JPG, max 6MB):
Informacja dla komentujących
Redakcja portalu nie ponosi odpowiedzialności za treści publikowane w komentarzach. Zastrzegamy mozliwość opóźnienia publikacji komentarza lub jego całkowitego usunięcia.