Wiadomości

  • 3 komentarzy
  • 10207 wyświetleń

Bilans tragicznych kąpieli

Rośnie weekendowy bilans tragicznych kąpieli na Podlasiu. Od piątku do niedzielnego popołudnia w podlaskich akwenach utonęły już kolejne 4 osoby. Policjanci wyjaśniają okoliczności tych zdarzeń oraz przestrzegają przed lekkomyślnością i apelują do wypoczywających nad wodą o ostrożność, rozsądek i trzeźwość.

Weekendowa czarna seria utonięć rozpoczęła się w miniony piątek. Wówczas policjanci z Wysokiego Mazowieckiego otrzymali sygnał o zdarzeniu, do którego doszło na terenie wyrobiska żwirowego w pobliżu wsi Wyszonki Błoń koło Klukowa w powiecie wysokomazowieckim. Tam, jak wstępnie ustalili mundurowi 41-letni mężczyzna, który prawdopodobnie wcześniej spożywał alkohol wszedł do zbiornika wodnego objętego zakazem kąpieli i zanurkował znikając pod powierzchnią wody i już się nie wynurzył. Jego ciało zostało wyłowione przez płetwonurka ze straży pożarnej. Reanimacja nie przyniosła rezultatu i lekarz stwierdził zgon.

Sygnał o kolejnym utonięciu dotarł do białostockich policjantów w sobotnie popołudnie. Tym razem do tragedii doszło w rzece Supraśl w Żółtkach koło Choroszczy. Z policyjnych ustaleń na miejscu zdarzenia wynikało, że 51-letni mężczyzna, wraz z żoną kąpali się w rzece. W pewnym momencie, w trakcie wychodzenia w wody kobieta zauważyła, że mąż, który pływał przy drugim brzegu nie reaguje na jej wezwania i jest nieprzytomny. Kobieta wyciągnęła go na brzeg i rozpoczęła reanimację. Mimo jej wysiłków mężczyzny nie udało się uratować, a wezwany na miejsce zdarzenia lekarz stwierdził zgon 51-latka.

Jeszcze tego samego dnia wieczorem wydarzył się kolejny dramat w zbiorniku wodnym tzw. gliniance w miejscowości Letniki koło Dobrzyniewa Dużego. Tam, jak wstępnie ustalili policjanci czworo znajomych wypoczywało nad wodą najprawdopodobniej wcześniej spożywając alkohol. W pewnym momencie jeden z nich – 49-latek z brzegu, z wystającej skarpy wskoczył do wody i zaczął się topić. Znikającego w toni mężczyznę dostrzegli jego towarzysze, którzy ruszyli na pomoc. Po poszukiwaniach wyciągnęli ciało kolegi na brzeg i zaczęli reanimację. Ich zabiegi okazały się bezskuteczne a wezwany na miejsce lekarz stwierdził zgon wskazując jego prawdopodobną przyczynę – utonięcie.

Niestety okazało się również, że nie była to ostatnia weekendowa tragedia związana z kąpielami. Dzisiaj przed godziną 14 kolejny wodny dramat rozegrał się nad Zalewem nr 2 w Siemiatyczach. Tam, jak wynika z dotychczasowych ustaleń mundurowych, wypoczywało małżeństwo z województwa mazowieckiego. W pewnym momencie 63-letnia kobieta zauważyła, że jej starszy o rok mąż wypłynął poza teren wyznaczonego kąpieliska a niedługo potem zniknął pod powierzchnią wody. Widząc to kobieta zaalarmowała ratowników z pobliskiego kąpieliska oraz dyżurnego siemiatyckiej komendy Policji, który powiadomił o tym również pogotowie i straż pożarną. Zaalarmowani ratownicy razem ze strażakami wyciągnęli z wody nieprzytomnego 64-latka. Niestety, mimo wysiłków załogi karetki pogotowia mężczyzny nie udało się uratować.

Podlascy policjanci przestrzegają przed lekkomyślnością oraz apelują o rozwagę i rozsądek nad wodą. Pamiętajmy, że płytka wyobraźnia może stać się przyczyną głębokiej tragedii!!! 

www.podlaska.policja.gov.pl

 

 

Tylko w ciągu jednej doby na Warmii i Mazurach utonęło aż 6 osób. Wysokie temperatury zachęcają do korzystania z uroków kąpieli na świeżym powietrzu, jednak nie wolno przy tym zapominać, że wystarczy chwila nieuwagi, by taka przyjemność skończyła się tragicznie. Policjanci apelują do osób odpoczywających nad wodą, by wchodząc do niej zachowały rozwagę, nie przeceniały swoich umiejętności i przede wszystkim - były trzeźwe.

W sobotnie przedpołudnie oficer dyżurny Komendy Powiatowej Policji w Piszu otrzymał zgłoszenie od Mazurskiej Służby Ratownictwa w Okartowie, dotyczące utonięcia mężczyzny w jeziorze Śniardwy. Wysłani na miejsce funkcjonariusze ustalili, że małżeństwo przebywające na jednym z pól namiotowych w miejscowości Nowe Guty w gm. Orzysz, wypłynęło materacem w głąb jeziora Śniardwy. Małżonkowie dryfując przysnęli na materacu. Gdy się obudzili zorientowali się, że za bardzo oddalili się od brzegu. Próbowali wrócić, jednak wiatr i silna fala skutecznie im to uniemożliwiały. Mężczyzna zsunął się z materaca do wody, chcąc odholować go wraz z żoną do brzegu. Gdy zanurzył się pod lustro wody i nie wypływał, kobieta zaczęła wzywać pomocy. Po pewnym czasie świadek zdarzenia pomógł jej wydostać się na brzeg. Jej mąż niestety zaginął. Służby ratunkowe i nurkowie wezwani na miejsce po około godzinie poszukiwań odnaleźli ciało 58-latka.

Mniej więcej o tej samej porze, o godzinie 11:50 oficer dyżurny policji w Szczytnie otrzymał zgłoszenie od dwóch przebywających na wczasach mieszkanek Warszawy, że przy kładce nad jeziorem Sasek Wielki w gminie Dźwierzuty, pływają zwłoki mężczyzny. Policjanci natychmiast udali się na miejsce, powiadamiając o tym inne służby ratownicze. We wskazanej lokalizacji funkcjonariusze potwierdzili treść zgłoszenia. Pomimo podjętej reanimacji nie udało się uratować 55-latka. Według relacji znajomego ofiary utonięcia, mężczyzna zanim poszedł się wykapać pił alkohol. Obecnie funkcjonariusze wyjaśniając okoliczności zdarzenia.

Tego samego dnia około godziny 16:00 rodzina zgłosiła policjantom w Giżycku zaginięcie 45-letniego mieszkańca gminy Ryn. Z przekazanych informacji wynikało, że 45-latek przyjechał do Rynu odwiedzić rodzinę. Przywitał się, a następnie poszedł popływać w jeziorze Ryńskim. W tym czasie mężczyzna był pod wpływem alkoholu. Po pewnym czasie jeden z członków rodziny znalazł na swojej łodzi ubrania należące do 45-latka. Jego samego nigdzie nie mógł znaleźć. Po zgłoszeniu zaginięcia natychmiastową akcję poszukiwawczą podjęli ryńscy policjanci, MOPR oraz płetwonurkowie z PSP w Giżycku, w związku z prawdopodobieństwem utonięcia mężczyzny.Około godziny 20:00 w trakcie wykonywania czynności poszukiwawczych na jeziorze Ryńskim w okolicy portu „Ekomarina”, płetwonurek odnalazł ciało mężczyzny, w okolicy miejsca, gdzie mężczyzna wcześniej zostawił swoje ubrania. Teren przybrzeżny nie był strzeżony przez ratownika.

Po godzinie 19:00 oficer dyżurny policji w Iławie został powiadomiony o tragicznym zdarzeniu, do którego doszło na wyspie Wieprz na Jeziorze Jeziorak. Na miejsce został wysłany patrol policji. Funkcjonariusze ustalili, że podczas upalnego dnia 65–letni mieszkaniec Pruszcza Gdańskiego przebywając nad Jeziorakiem wszedł do wody żeby się ochłodzić. W pewnym momencie mężczyzna źle się poczuł i zasłabł upadając do wody. Obecna na miejscu rodzina widząc co się stało wezwała pomoc. Na miejsce dotarła wodna karetka pogotowia oraz Lotnicze Pogotowie Ratunkowe. Jednak pomimo akcji reanimacyjnej 65–latek zmarł. Na miejscu tragicznego zdarzenia pod nadzorem prokuratora pracowała grupa dochodzeniowo – śledcza oraz technik kryminalistyki.

Mniej więcej w tym samym czasie – o godzinie 20:30 – kolejne zgłoszenie dotyczące utonięcia otrzymał oficer dyżurny w Piszu. Do zdarzenia doszło w miejscowości Karwica na plaży nad Jeziorem Nidzkim, na którą wraz z kolegami wybrał się 51-latek z Kadzidła. Według relacji świadków mężczyzna nie pływał, a jedynie zanurzał się, by trochę się ochłodzić. Gdy po jednym z takich zanurzeń mężczyzna nie pojawił sie na powierzchni wody, zaniepokojeni koledzy zaczęli go szukać w wodzie i powiadomili służby ratunkowe. Ciało 51-latka znaleźli w odległości około 10 metrów od brzegu na głębokości około 170 cm. Mężczyzny niestety nie udało się uratować.

Niestety powyższe zdarzenie nie było ostatnim tego typu w Piszu w ten weekend. W niedzielny poranek – około godziny 6:00 - oficer dyżurny otrzymał zgłoszenie, że w miejscowości Wejsuny, na niestrzeżonej plaży nad Jeziorem Warnołty, zostaly zauważone zwłoki osoby, znajdujące się w wodzie około siedem metrów od brzegu. Wezwany na miejsce zespół ratownictwa wydobył ciało mężczyzny. Jak się okazało był to 42-letni mieszkaniec miejscowości Wejsuny, który z domu wyszedł w sobotę wieczorem. Na brzegu przy odzieży ofiary utonięcia leżała też butelka po alkoholu.

Policjanci wyjaśniają dokładnie przyczyny i okoliczności wszystkich powyższych zdarzeń. Od końca kwietnia tego roku na Warmii i Mazurach utonęło już 27 osób, z czego w ciągu wakacji życie w ten sposób straciło 16 osób.

Policjanci apelują o rozwagę i przestrzeganie zasad bezpieczeństwa nad zbiornikami wodnymi, a także by korzystając z kajaków lub rowerów wodnych wkładać kamizelki ratunkowe lub kapoki. Należy również pamiętać, żeby wchodząc do wody, schładzać się stopniowo, aby uniknąć szoku termicznego. Zwłaszcza po dłuższym przebywaniu na słońcu.

Jak zawsze przy tego typu zdarzeniach policjanci przypominają, by nie kąpać się i nie pływać w jeziorach po alkoholu. Wystarczy chwila, by taka kąpiel skończyła się tragicznie.

 

 

www.podlaska.policja.gov.pl /www.warminsko-mazurska.policja.gov.pl

 

Komentarze (3)

Czytając wszystkie opisane zdarzenia nasuwa mi się jedno spostrzeżenie. Wszyscy, którzy w tak tragiczny sposób zginęli mieli już swoje lata. Wszyscy byli po 40 , dlatego tez nie trzeba być młodym i głupim żeby tak łatwo stracić życie

Nie umiem pływać dlatego jak wchodze do wody nad jeziorem to tylko do pasa wiecej nie bo się panicznie boję wody,ale po tym co zobaczyłam chyba już nigdy nie wejdę..

Dodaj zdjęcie do komentarza (JPG, max 6MB):
Informacja dla komentujących
Redakcja portalu nie ponosi odpowiedzialności za treści publikowane w komentarzach. Zastrzegamy mozliwość opóźnienia publikacji komentarza lub jego całkowitego usunięcia.