Menu
- Zamknij
- Wiadomości
- Ogłoszenia
- Dodaj ogłoszenie
- Inne
- Dla dzieci
- Książki
- Meble, Wyposażenie wnętrz
- Na wymianę
- Oddam
- Odzież, obuwie
- Rolnictwo
- Różne
- RTV AGD
- Rzeczy zaginione
- Sport i turystyka
- Towarzyskie
- Zwierzęta, rośliny
- Komputery
- Motoryzacja
- Nieruchomości
- Praca
- Telefony
- Forum
- Nekrologi
- Zdjęcie dnia
- Stare fotografie
- Oferty, promocje

15
Grajewo
Było jest i będzie
Od kiedy pamiętam zawsze tak było że dzieciaki w żłobku i przedszkolu chorują częściej . Nie ma co się bulwersować , dziecko nabierze odporności i przestanie chorować . W większości rodzice pracują i też nie mogą pozwolić sobie na zwolnienie non stop . Dlatego jeżeli dziecko jest trochę podziębione musi iść do przedszkola . Chyba że pojawia się gorączka to zostaje w domu .
To jest prawda że przyprowadzają chore dzieci. Nie zwracają uwagi na resztę dzieci bo po co aby im było dobrze i pretensję jak zadzwoni pani z przedszkola żeby zabrać dziecko. Przedszkole niektórych traktują jak przechowalnię dzieci ,,a co ja mam zrobić jak nie mam z kim zostawić,, trzeba poszukać se pani która na czas choroby by zaopiekowała się dzieckiem w domu.
Możesz np. zacząć dbać o odporność swojego dziecka, wtedy nie będzie łapało każdego przeziębienia.
Niestety to jest normalne. Nie wszyscy rodzice są odpowiedzialni.
Nigdzie Pani tego nie zglosi , moze Pani powiedziec Pani dyrektor , paniom w przedszkolu ale nikt z tym nic nie zrobi. Przedszkole nie moze , nie przyjac dziecka ,do przedszkola , chyba ze ma goraczke .
Myślę, że najlepiej poszukać niani.
Troszkę jest inna temperatura ,trochę chłodniej , dzieciaki siedzą w domach , temperatury w mieszkaniach dużo większe ,dzieciaki siedzą w domach, brak odporności i nie dużo trzeba żeby załapać infekcje , Jak siedzicie w domach bez aktywności z strony rodziców, to nie dziwcie się, i zaraz antybiotyk i koło się zamyka .
Idź na rower idź na spacer, na basen ,jesteś na dworzu zrób ciepłą herbatkę w termos .
Trzeba chcieć
Przerabiałam to samo z moim synem, w pieciolatkach praktycznie cały czas siedział w domu.
Dopiero w wakacje kiedy mimo to chorował poszłam po rozum do głowy, i pojechałam z nim do Białegostoku. Dzięki lekarzom z prawdziwego zdarzenia okazało się że Syn miał przerośnięty migdał. Potem operacja. I od tamtej pory dziecko zdrowe.
Dzieci chowane w ciepełku, w domach, to zero odporności. Jak byłam młoda dzieci z gilami po pas chodziły do szkoły czy przedszkola i nikt się tym nie przejmował. Jak dziecko trzymane w puchu, to byle co i już chore. Podwórka puste, zamieniane na parkingi, bo dzieci w domach trzymane.
Te wszystkie zarazki lęgną sie również w tych wszystkich dywanach maskotkach zabawach. W pierwszych klasach gdzie dzieci już siedzą w ławkach nie ma takich fal chorowania. ... Ktoś powie że są już uodpornione,,, nagle i wszystkie tak samo uodpornione...
Zgłosić? Myślę, że troszkę sobie smieszkujesz ????
Dzieci uczęszczające do placówek zawsze chorowały, chorują i będą chorować. Taki urok posiadania dzieci. Nawet jeśli zostawisz dziecko w domu z nianią i pójdzie dopiero do zerówki to i tak wszystkie choróbska Was dogonią. Dziecko w ten sposób kształtuje sobie układ odpornościowy. Przestań chuchać i dmuchać na dziecko. Moje dzieci też w okresie żłobkowym i na początku przedszkola chorowały, 2 tygodnie w domu 3 dni w przedszkolu i znowu gile do pasa. I tak w kółko. A dobra rada na to? Przetrwać, to się kiedyś skończy, do 18 trwać nie będzie. Podkreślę - w tym czasie również pracowałam. Pozdrawiam.